20 paź 2020

Maskarada

 


Na wieczną zarazę umarli kryją twarze

w cieniu. Podobni do szkieletów drzew

w późnym listopadzie. Nierozpoznani.

 

Połączyła ich zabawa z nokturnami

w sadzie. Urnami potrącają na toast.

W kostycznej pozie trzaskają gałęzie

 

niby nagie ciała na mrozie. Kult płótna

poodziewał żywych. Szedłbym do tańca,

lecz kulomby iskrzą między sukniami.

 

Nieodpornych na trucizny zbyt wielu.

Odosobnionych nawet Wenecja pstra

oddala na odległości dwóch ramion.

 

Pandemiczny bal uwodzi ku krawędzi,

memento mori i nic, żadnej fizis. Ócz

samych zdrowie pijemy w chusteczkę.

 

________________________

Ilustracja: maska wenecka z Pakamera (Internet)

Warszawa, 19-20 października 2020

 

5 wrz 2020

Swój

„(…) człowiek jak długo jest, tak długo ma prawo do siebie samego,

do każdego momentu swego życia ‒i to właśnie jest tożsamość.

Kurwa ma prawo do swego dziewictwa.”[1]

 


Nie wyprzeć siebie, gdy w skroń lufą mierzy

alter ego zza węgła ciemni, snu podczerwieni.

W metrze przesiadam do wewnętrznego. Pociąg

do seksu. ‒ Daję słowo! Nie odgryzłem niczego.

 

Inwalidztwo usprawiedliwiam. Dotknięci

oskarżają los za instynkt przetrącony

a hołubią kresy bezbrzeżnej monotonii.

Przemilczają cnotę postradaną bez woli.

 

Ona gardzi banałem wetkniętym za brzeg mankietu

tyle razy, że już nie liczy. Kiedy marzy, nie traci

nic z czystości. Narastające słychać kroki.

Czy jaźń do drzwi podchodzi? Kto tam?

 

________________________

Ilustracja: foto autora

Iwy, 3-5 września 2020

 

 



[1] Roman Bratny, Ciągle wczoraj, w: Opowieści współczesne I, s. 507, Czytelnik, Warszawa 1976

 

31 sie 2020

Próba


„Polak ma prawo raz na sto lat zrobić powstanie,
(…) ale ma też obowiązek żyć pozostałe dziewięćdziesiąt dziewięć…”[1]


Doświadczenie sześćdziesięciotrzydniowej wolności.
Przedziurawione ciała chłopaków na barykadach.
W kanałach daremne żale.
Rozstrzelana i powieszona na Woli Warszawa.

Heroiczny czyn uniósł się pyłem nad gruzami.
Żałobnym dymem zasnuł barkę z Bogiem na Wiśle.
Tym, co zatrzymał czołgi na lewym brzegu.
I wzywał z Londynu ‒ Stańcie do próby!

Naszej Hiroszimy miało nie być na mapie.
Tak postanowił wróg na jawie i który się czaił.
Siedziałem na ławce w parku. Za zieloną ścianą wstało 
[miasto.
Sprawiedliwi najpierw przemilczeli czyn zanim postawili 
[ołtarz.

Żeby zrozumieć, trzeba wstać z ławki w Parku 
[Krasińskich i pójść
ulicą Freta na Starówkę. Spojrzeć na Królewski Zamek.  
[Nowy.
Podążyć wzrokiem za tramwajem na Pragę.
I miasto – jakim było ‒ zrekonstruować w umyśle.

Albo przeżyć siedemdziesiąt pięć lat wciąż zapalając 
[znicze.
To bardzo blisko do wieku, w którym zdobywa się prawo
do snów o potędze. Historii nikt nie rozliczy. Było.
Coraz dalej od Somosierry.

________________________
Ilustracja: Foto autora
Iwy, 29-31 sierpnia 2020


[1] Roman Bratny, Szczęśliwi torturowani, w: Opowieści współczesne !, s. 419, Czytelnik, Warszawa 1976