Widzę to tak!
Twarz w kratkę zdradza się fragmentarycznie –
w jednym oku strach, w drugim okruch,
skoro perli się łza.
Węch zdrada obcość ciał, język spija gorycz
niewypowiedzianych słów.
Kurwa mać! zasłonięte czołem
rdzą pokrywa pręty.
Cela dzieli samotność
na pięć, na wielokrotność ‒
przez to staje się ciebie trochę mniej.
Możesz liczyć na niewidoczność
gdybyś nakryła się togą
pod niewidką szłabyś ku wyzwoleniu.
Jej sukno ukrywało wcześniej chłodne serce sędziego
i mózgu sprasowane zwoje.
Nie ukradłaś, nie zabiłaś,
nie pokrzywdziłaś bliźniego,
nie zgwałciłaś i nie zakryłaś gęby.
Gdybyś – o, wtedy byłoby ci mniej policzone,
usprawiedliwione, zawieszone – brudne dłonie
są tylko nieczyste wewnętrznie.
Siwe skronie (w domyśle) zamykają Urzędników
za niesubordynację. Sprzedałaś duszę
czy tylko zawiódł cię rozsądek?
Możesz się cieszyć, że dziś za karę
nie ma stosu. Nikt nie zbiera
spopielałych pamiątek.
Chciałbym ciebie pocieszyć ale nie mam władzy,
aby twój czas wymienić na wolność nieskazanych.
Znam ich, stoją na gorącym trotuarze ‒
w blasku słońca nie widać skaz. Zegar rzuca cień
za krótki – wystarczy zaledwie na zanik pamięci.
Donoszę, że żniwa już skończone.
Prokurator i sędzia szykują dożynki.
__________________________
Ilustracja: Loutrec
Iwy, 9 sierpnia 2018