10 gru 2012

oliwki






















po dłoniach wpełzają do ust
zielone i fioletowe
moje słodycze
wieczne

skąd możecie wiedzieć że tak długo tęsknię
przedzieram się przez skręcone zwoje
na wapiennej opoce pnę się
ku słońcu

Kochanowski miał wybór – siedząc w kąpieli lipowej
zamyślił południe ostawić
a ja z tym południem dostoję - dojrzeję
w świetlistej podróży z oliwnej Toskanii do siebie

doniesie się zapach złocistej kropli aż do wysoczyzny polskiej
odczuwam - łatwiej wodzić palcem poza marginesem
gdy mnie zamęt wypełnia
po brzegi

nie odpuszczam sobie
oliwkę po oliwce dodaję na reumatycznej porębie
w czytelni na Koszykowej u Brahmsa na koncercie
wchodząc między ciechocińskie tężnie – słony wiatr

smakuję miąższ zębem - niebo w gębie
Chianti diablo czerwone – symfonia heroiczna we krwi
piszę bo słyszę poematy gdy wypręża się konar
w chwili nasycenia

___________________________
Napisał Grzegorz Trochimczuk
Ilustracja: Van_Gogh_The_Olive_Trees
Warszawa, 30 listopada 2012

16 sty 2012

wiatr cichnie przed wieczorem


„Zostanie nam może
jakieś drzewo na stoku, byśmy je co dzień
oglądali na nowo"
cytat z „Pierwszej elegii” Rainera Marii Rilkego*



wtedy nikt nie sprawia kłopotu nie pyta o sens istnienia
sam siebie nie pytam patrząc na drzewo
zachwycam się rosnącym cieniem
i barwą wysyconą ze światła

ja żywy
odzyskuję realność mnożąc czas urojony przez siebie
zgaduję jak za wzgórzem równina opada
bezbrzeżna na powierzchni skończonego wszechświata
albo rozbiega jakby skryć się mogła tylko w oddalaniu

gdybym jak fala zdołał biec po strunach
nieugiętych pod moim ciężarem
szukać gdzie
natrafię na drugie stworzenie

dlaczego wymagam od siebie szukania
kiedy się słońce zmęczone nad horyzontem słania
i całość drga pod pomarańczową kurtyną jakby teatr grał

zachwyciłem się zatrzymany w nieoznaczonym punkcie
odbieram drobiny energii by narastał nieład gdzieś w odległym niebie
a w moją osobliwość zapadła świadomość
odmienna od każdej innej świadomości i samotna
jak krzyż na ramionach

wynika ze mnie sens
ponieważ miałem początek a dopiero za wzgórzem mój czas zniknie
dopóki jeszcze mam nadzieję na wejście w jutro
zamierzam żywą gałąź zobaczyć na nowo

___________________________________________________
* „Poezje” Rainera Marii Rilkego w tłumaczeniu Mieczysława Jastruna, Wydawnictwo Literackie Kraków, 1974

Napisał Grzegorz Trochimczuk Foto Monika Trochimczuk