Każde pokolenie ma własne
prochy:
liść zielony dawno już zeschnięty
a drugi soczysty, w ustach włókien splot,
kokaina odebrana fanom Coca-Coli,
niewinni czarodzieje, dragi,
ecstasy, dopalacze, kolorowych
pigułek miot; poznaję wasze oczy.
W nich odbija się waleczna Kartagina,
erotyczny Rzym, który rozniósł
dawną sławę w pył,
i Wandalowie: nie można
zarzucić im barbarzyństwa
większego niż Auschwitz, zwalony
teatr w Mariupolu i oderwany Krym.
Spaliśmy pod tym samym
niebem, raz błękitnym, raz szalonym,
wasz odrębny horyzont oddalał
od naszych gwiazd.
Byliśmy dziećmi Niedźwiedzicy, podobnie jak wy zagubieni
z badylkiem w ręku, który prowadził
na inny śmiertelny dach.
Kiedy zapisuję wasz czas
nieuchronnie skazany na próbę, wiem,
jest podobny do naszej błędnej
drogi, choć nie taki sam.
Zgaduję więc waszą absurdalną
wolność, którą nie tylko młodzi
bezpowrotnie tracą, lecz jeszcze
idący na haju po cierpkiej nocy.
________________________
Ilustracja: Fumatore-Giallo-1958
Iwy, 16-17 maja 2023