Zobaczyłem jego odbicie w moich źrenicach –
blada kukła uwięziona w mrocznej studni.[1]
Jakże
głęboko trzeba dotrzeć,
żeby
zrozumieć własny początek?
I
w jakim źródle ciało obmyć,
żeby
się kurzu mitów pozbyć?
Więc
nadal pragnę? Wody prawdy
drążą
podziemne korytarze
od
dnia początku, który różowiał.
Wspinałem
się ‒ a jakbym schodził.
Na
cembrowinie moje ślady
łagodnieją
powoli. Każdy zadany cios
i każdy
dotyk melancholii…
zatraca
się bez mojej woli.
Światło
nade mną przygasa w krąg
coraz
mniejszy blady promień.
A
ja nadzieję niezatapialną drążę
i prawie
dosięgam wody.
Mój
słup powietrza kurczy się
a rosną
odległe wzgórza.
Czymże
się stała dolina ludna i komu służę,
skoro
mnie stamtąd już nikt nie woła?
Wielu
omija moją studnię niby ułudę
a
ja z niej czerpię, bo mnie wyróżnia.
Nawet
w gorączce słów nie wyschnie
a spełnia
się w deszczu marzeń ‒ głodna.
Lecz
to nieprawda, że spadam bezwolnie
pośród
omszałych ścian wąwozu.
Kukłą
nie jestem a ptakiem wędrownym,
który
pamięta powrotne drogi.
________________________
Warszawa,
14-18 marca 2023
[1]
Carlos Ruiz Zafon, Gra Anioła, Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA,
Warszawa 2008, s. 470
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz