3 lip 2014
Niedaleko, pod schodami
Poezja mieszka
u pludrów koczkodana,
na szczęce zgryźliwca,
w szpetnych, wąskich, zgiętych
i doczesnych.
Linia wiersza
r o z e ź l o n a rozchwiewa się, ścienia,
i ślepnie. Uzewnętrzniona
lecz nie do odczytania.
Kto, gdzie, kiedy ją począł,
odrywał słowa, sklepiał, deptał. Mył.
Dlaczego po brzegach
tak zmiękła.
Duchem ów szkielet wywleczony
z ciała, macicy pełnej.
Nogi odkażam w strumieniu światła,
nad źródłem krążę
pół-wielki pół-ubogi.
Porównuję śmierć
-------------- co dzwoni
-------------- urodzonym
ze słowem urosłym
-------------- z milczenia.
_________________________
Ilustracja: Albrecht Dürer - Study of hands and arms
Warszawa-Iwy, 1-3 lipca 2014
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nastroiłeś, musiałam...
OdpowiedzUsuńMartwa natura
dałeś się ogłupić
lgnącej do kolan
pijanej wiośnie
zielonej do szpiku
polubiłeś nowego siebie
nie słyszą
tak po prostu
nieraz się zdarza
Joanna Turczyn
.. wiele niepokoju - pragnienie życia, odarcie z ostatniej osłaniającej powłoki, opisywania prawdy do bólu w liniach wierszy ...
OdpowiedzUsuńI jak Was tu nie kochać...
OdpowiedzUsuń