To nie łóżko – to więcej
niż błahy nocleg, podściółka pod ciało,
dołek pod głowę,
to intymne miejsce
nieustającej wygody, schowek na niespokojne ręce.
Tutaj przebywały nieskalane madonny
Eugenia Grandet, Eleonora z Tanga i matka z Kalkuty,
tutaj nie trudno o łyk mocnej wódki,
o nocne niebo i rzecz pogańską
[rozbieranie we wnętrzu chmury
kołyska na słońce]
A było najpierw różowe, z wonią tataraku
i bezsennymi nocami. Napełnione łzą
stawało się oceanem. Teraz wydoroślało,
jest bardziej piżmowe, ścielone liśćmi jesionu,
kot drzemie, mruczy litość nad samą sobą.
Wracam w każdej chwili, gdy ziemia drży
a sztorm pcha cudzoziemskie łodzie.
Samotność, phi, [bez Prokrusta]
wyłącznie na czas określony, w miejscu nabytym
i dobrze wymoszczonym.
_____________________________
Ilustracja: Giovanni Bellini
Warszawa, 6 lutego 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz