Mój dom pachnie chlebem, bimbrem, grzybami
i ciałem a duch bezwonny nuci
scherzo trzeszczących schodów aż do ogrodu
i na brzeg chopinowskiej melancholii
w rybi plusk i kaczy śmiech.
Eh życie, nic nas nie goni, żeby przerwać ten raj.
Dach z deszczem w powódź gra
spraw niezałatwionych, one tam wysoko
odlatują wraz z żurawiami do Portugalii,
gdzie to jest? zobaczymy.
Krótkie są nasze odloty, jak każdy maj,
lecz jesień ma postać dojrzałą,
wyrósł chleb a wódką rozgrzany duch
ma posmak smorodinówki, wokół las trwa
i my jak rzeka do syta trwamy tego dnia.
__________________________
Ilustracja: Foto autora
Iwy, 12 września 2017Jesienne istnienie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz