„Życie ma się tylko jedno, serce nie tylko jedno można mieć, jak widać.”
Łukasz Kesler
Widać po nim:
Jest cały.
O sobie
opowiada oczami.
Osobie wyznaje czystą wiarę
w konieczność. Nie mam. Dostaję.
Moje serce nie kocha,
jej serce nie kocha.
Serce nie kocha,
trójwymiarową pompuje krew.
Z każdego oka
wyjmuję źdźbła.
Od nich ośrodek mowy plami.
Nie prawi: Nieprawi to grzech.
Jedynie od Boga
w niemowie jest
mowa. I nie mów:
Umarła. Jej pech.
__________________________
Ilustracja: Ventzislav Piriankov
Iwy, 23 maja 2018
23 maj 2018
12 maj 2018
Dobre słowo
Usłyszałem. Zapadło
jak ziarno w glebę czarną.
Soki napływają teraz ze wszystkich stron.
Dla wyschniętego
balsamy.
W moim fotelu oprócz wygody
zasiadła wiara. Leczy depresję
minionej dekady.
Niewiele więc trzeba poecie.
Tylko pochlebstwa. Albo szczerej prawdy.
__________________________
Ilustracja: Hiszpański blues (Pablo Picasso, Stary gitarzysta)
Warszawa, 12 maja 2018
jak ziarno w glebę czarną.
Soki napływają teraz ze wszystkich stron.
Dla wyschniętego
balsamy.
W moim fotelu oprócz wygody
zasiadła wiara. Leczy depresję
minionej dekady.
Niewiele więc trzeba poecie.
Tylko pochlebstwa. Albo szczerej prawdy.
__________________________
Ilustracja: Hiszpański blues (Pablo Picasso, Stary gitarzysta)
Warszawa, 12 maja 2018
24 mar 2018
Dwie siostry
Są dziewczyny jak motyle.
Umierają piękne.
W locie.
W rozkwicie.
Jak róże.
Och.
Teraz wiem skąd tyle serca.
Każda oddzieliła swój pąk.
Na krawacie dwa pocałunki.
__________________________
Ilustracja: Théodore Chassériau, Dwie siostry
Warszawa, 24 marca 2018
Umierają piękne.
W locie.
W rozkwicie.
Jak róże.
Och.
Teraz wiem skąd tyle serca.
Każda oddzieliła swój pąk.
Na krawacie dwa pocałunki.
__________________________
Ilustracja: Théodore Chassériau, Dwie siostry
Warszawa, 24 marca 2018
9 sty 2018
O Warszawie przy jednej kawie żony
Miasto oszronione
młodnieje w słońcu.
I bruk koślawy, i chodniki z granitu
na Krakowskim, i posiwiałe wrony.
Lubię widok z południowego mostu
znad Wisły wyniosły Pałac i Towers.
Wysokimi obcasami
podbiegają panienki.
Z kawą przy kawie
warszawski poranek
rozbudził centralne arterie, autobusy
migają czerwienią, tętni miasto-gród.
Jeszcze cegła wmurowana w pamięć
wspomina godzinę „W”, a z domów
bije blask, od okien
aż do samego nieba.
__________________________
Ilustracja: Foto Monika Trochimczuk
Warszawa, 9 stycznia 2018
młodnieje w słońcu.
I bruk koślawy, i chodniki z granitu
na Krakowskim, i posiwiałe wrony.
Lubię widok z południowego mostu
znad Wisły wyniosły Pałac i Towers.
Wysokimi obcasami
podbiegają panienki.
Z kawą przy kawie
warszawski poranek
rozbudził centralne arterie, autobusy
migają czerwienią, tętni miasto-gród.
Jeszcze cegła wmurowana w pamięć
wspomina godzinę „W”, a z domów
bije blask, od okien
aż do samego nieba.
__________________________
Ilustracja: Foto Monika Trochimczuk
Warszawa, 9 stycznia 2018
15 gru 2017
odświętna piosenka dla córki
dedykuję Monice
dorosła córko - zawilce
i bzy zagrały peany
na skrzypce i na organy
a ja nic, milczę i milczę
a ja nic, myślę i myślę
czy już znalazłaś tonację
czy napisałaś dwa słowa
gotowa jestem godowa
bo gdy się rodzi pieśń twoja
jedwabnych powabnych zmysłów
potrzeba chwili namysłu
a ja nic, czekam i czekam
a ja nic, słucham i słucham
jak twoja zabrzmi modlitwa
jak się do Boga dostrajasz
jaki wybierasz makijaż
z prędkością wiązanki światła
rozniecasz umysł pod niebem
kwantami świecą anioły
a ja nic, nie wiem i nie wiem
a ja nic, zbieram i zbieram
wspomnienia w różne szuflady
żeby je posegregować
i zmienić w lepsze życzenia
będzie kolęda radosna
Irlandzka morska ballada
z niebem rozmowa soulowa
a ja nic, składam i składam
a ja nic, nucę i nucę
i jakimś przeczuciem zdalnym
pojmuję że ty na świecie
jesteś zjawiskiem specjalnym
__________________________________
Napisał: ojciec
Ilustracja: Van Gogh, fragment obrazu Domy w Auvers, 1890
Warszawa, 5 grudnia 2011
dorosła córko - zawilce
i bzy zagrały peany
na skrzypce i na organy
a ja nic, milczę i milczę
a ja nic, myślę i myślę
czy już znalazłaś tonację
czy napisałaś dwa słowa
gotowa jestem godowa
bo gdy się rodzi pieśń twoja
jedwabnych powabnych zmysłów
potrzeba chwili namysłu
a ja nic, czekam i czekam
a ja nic, słucham i słucham
jak twoja zabrzmi modlitwa
jak się do Boga dostrajasz
jaki wybierasz makijaż
z prędkością wiązanki światła
rozniecasz umysł pod niebem
kwantami świecą anioły
a ja nic, nie wiem i nie wiem
a ja nic, zbieram i zbieram
wspomnienia w różne szuflady
żeby je posegregować
i zmienić w lepsze życzenia
będzie kolęda radosna
Irlandzka morska ballada
z niebem rozmowa soulowa
a ja nic, składam i składam
a ja nic, nucę i nucę
i jakimś przeczuciem zdalnym
pojmuję że ty na świecie
jesteś zjawiskiem specjalnym
__________________________________
Napisał: ojciec
Ilustracja: Van Gogh, fragment obrazu Domy w Auvers, 1890
Warszawa, 5 grudnia 2011
15 paź 2017
Od krańca do krańca
Celinie i Piotrowi
Zmókł step.
Milion ziół zapadło.
Pośród obcych kilku swoich.
Ktoś snuje opowieść o stanie dusz.
Czy dwie nogi wystarczą na przejście
rumowisk, zadeptanie mrowisk,
wytyczenie dróg
dalej na wschód?
Nie ma tam początku ani końca.
Schronienie jest zaledwie sklepieniem gwiazd.
Chłód może przerwać wyłącznie słońce,
jeśli tylko roztopi się grad.
Ciału pozwolono trwać
o każdej porze w dowolnym miejscu.
Zanadto aż powietrza
do szczęścia.
_____________________________
Ilustracja: Foto autora
Warszawa, 15 października 2017
Zmókł step.
Milion ziół zapadło.
Pośród obcych kilku swoich.
Ktoś snuje opowieść o stanie dusz.
Czy dwie nogi wystarczą na przejście
rumowisk, zadeptanie mrowisk,
wytyczenie dróg
dalej na wschód?
Nie ma tam początku ani końca.
Schronienie jest zaledwie sklepieniem gwiazd.
Chłód może przerwać wyłącznie słońce,
jeśli tylko roztopi się grad.
Ciału pozwolono trwać
o każdej porze w dowolnym miejscu.
Zanadto aż powietrza
do szczęścia.
_____________________________
Ilustracja: Foto autora
Warszawa, 15 października 2017
12 wrz 2017
Jesienne istnienie
Mój dom pachnie chlebem, bimbrem, grzybami
i ciałem a duch bezwonny nuci
scherzo trzeszczących schodów aż do ogrodu
i na brzeg chopinowskiej melancholii
w rybi plusk i kaczy śmiech.
Eh życie, nic nas nie goni, żeby przerwać ten raj.
Dach z deszczem w powódź gra
spraw niezałatwionych, one tam wysoko
odlatują wraz z żurawiami do Portugalii,
gdzie to jest? zobaczymy.
Krótkie są nasze odloty, jak każdy maj,
lecz jesień ma postać dojrzałą,
wyrósł chleb a wódką rozgrzany duch
ma posmak smorodinówki, wokół las trwa
i my jak rzeka do syta trwamy tego dnia.
__________________________
Ilustracja: Foto autora
Iwy, 12 września 2017Jesienne istnienie
i ciałem a duch bezwonny nuci
scherzo trzeszczących schodów aż do ogrodu
i na brzeg chopinowskiej melancholii
w rybi plusk i kaczy śmiech.
Eh życie, nic nas nie goni, żeby przerwać ten raj.
Dach z deszczem w powódź gra
spraw niezałatwionych, one tam wysoko
odlatują wraz z żurawiami do Portugalii,
gdzie to jest? zobaczymy.
Krótkie są nasze odloty, jak każdy maj,
lecz jesień ma postać dojrzałą,
wyrósł chleb a wódką rozgrzany duch
ma posmak smorodinówki, wokół las trwa
i my jak rzeka do syta trwamy tego dnia.
__________________________
Ilustracja: Foto autora
Iwy, 12 września 2017Jesienne istnienie
Subskrybuj:
Posty (Atom)