6 lut 2024

Chile płonie

 

Wzorem Portugalii i Kalifornii

Doliny i wzgórza w ogniu

Wzorem lecących pochodni

Wzorem piekła na Ziemi

 

Wiatr nie słucha modlitw o deszcz i chłód

Snop iskier wyrywa się Bogu spod stóp

I drwi w szyszkach i pełza językiem wśród liści

Skąd wziął się upał w Patagonii skoro lód jej bliższy

 

Nie dostrzeżesz rozpłomienionych piór sikorki

Guanako w ucieczce czerń źrenic pali

Tukotuko pisk na gorejącej fali

Przerażających gór

 

Nie ma winnych burz

Podpalacz już między iskrami się skrył

Bezwzględny jak batalion drwali

I bezimienny jak pluton gdy strzeli

 

________________________

Warszawa, 4-6 lutego 2024

 

10 gru 2023

Rozstrzelany piasek 2023

 Polecam autorskie egzemplarze z dedykacją!

Obecna w twórczości wielu pisarzy i poetów wojna zawsze uświadamia, że człowiek w czasie jej trwania, z jednej strony zostaje pozbawiony serca, z drugiej godności. Postępujący kryzys i zobojętnienie na integralne życie społeczeństw powodują daleko idące ignorowanie  podstawowych zasad współistnienia, a co za tym idzie przyzwolenie na okrucieństwo, zniszczenia, miliony ludzkich tragedii. W ślad za poprzednikami Trochimczuk wprowadza czytelnika we własną percepcję współczesnego świata, bezsensownych działań i konfliktów zbrojnych w komparacji do toczącej się wojny w Ukrainie. Niejednokrotnie drastyczne obrazy, nie bez powodu wzbogacone symboliką ptaków czy zwierząt wyraźnie manifestują kategoryczny sprzeciw autora wszelkiemu złu, okropieństwu, gehennie niewinnych jednostek. Tomik o znamiennym tytule Rozstrzelany piasek to strofy pełne bólu i rozpaczy, to strofy, poprzez które autor oddaje hołd walczącym i ofiarom, to strofy, które potęgują poczucie bezsilności i zmuszają do refleksji, a jeden z pięciu rozdziałów Historie powtarzalne uświadamia, że wojna to niekończący się ciąg ludzkich dramatów, chociaż i bez niej jest ich wiele. (Notka od Wydawcy - Wydawnictwo Abilion)


31 lip 2023

Idąc znikają

 


Przestają być niepostrzeżenie, milkną

zacierają swoje ślady pośród niewidocznych i bezgłośnych

Jedna kula z granitu w dół się toczy a wiatr liście gna po zboczu

Twarze wymazuje upływ, gesty przypominają konary jabłoni

Droga pustoszeje cicho Widzę to w sekundzie

nagle przewieszony na moście

i to nie boli

 

Lecz świat nagle pozostaje tylko do siebie podobny

gdy pustoszeje z powodu zdematerializowanych

gdy zamykają się usta i oczy a bezruch pozbawia gniewu i smutku

I usuwają ciebie jak ścięte drzewo

Żałosna mgła zasnuwa znów niebo

Powietrze naszej drogi dziurawieje

by ręce włożyć

 

________________________

Ilustracja: Turner

Iwy, 31 lipca 2023

17 maj 2023

Piosnka międzypokoleniowa

  


Każde pokolenie ma własne prochy:

liść zielony dawno już zeschnięty a drugi soczysty, w ustach włókien splot,

kokaina odebrana fanom Coca-Coli, niewinni czarodzieje, dragi,

ecstasy, dopalacze, kolorowych pigułek miot; poznaję wasze oczy.

 

W nich odbija się waleczna Kartagina,

erotyczny Rzym, który rozniósł dawną sławę w pył,

i Wandalowie: nie można zarzucić im barbarzyństwa

większego niż Auschwitz, zwalony teatr w Mariupolu i oderwany Krym.

 

Spaliśmy pod tym samym niebem, raz błękitnym, raz szalonym,

wasz odrębny horyzont oddalał od naszych gwiazd.

Byliśmy dziećmi Niedźwiedzicy, podobnie jak wy zagubieni

z badylkiem w ręku, który prowadził na inny śmiertelny dach.

 

Kiedy zapisuję wasz czas nieuchronnie skazany na próbę, wiem,

jest podobny do naszej błędnej drogi, choć nie taki sam.

Zgaduję więc waszą absurdalną wolność, którą nie tylko młodzi

bezpowrotnie tracą, lecz jeszcze idący na haju po cierpkiej nocy.

 

________________________

Ilustracja: Fumatore-Giallo-1958

Iwy, 16-17 maja 2023

 

27 kwi 2023

Poeci z innej planety

 


 

Pora niełaskawa dla piewców ziemi

i ducha, co raz to obłokiem a raz burz potworem.

Za oknami pociągów widzą świat w ucieczce,

z samolotów coraz mniejsze skrawki prawdy i pewności.

Gniew ich niesie w tłumie, szloch nad rybą śnięta czuli,

i przechodzą prawie niewidoczni pośród drzew samotnych.

 

Budzą, lecz kto z nimi kanapkę od serca podzieli,

przechodzą na drugą stronę ulicy a nikt kół nie wstrzyma,

kiedy wchodzą na Olimp spada ciszy lawina i głucha

przepaść się przed nimi otwiera a później zamyka.

Każdy wokół kocha, płodzi, mozoli do zmierzchu,

tylko nie ci, co z Księżyca spadli zaklęci w poemat.

 

Już dawno chorągwie nie łopocą, ustał wiatr tęsknoty

do czynów lepszych i do słów piękniejszych.

Twarze płaskie i niewidzące oczy pozbawione blasku,

brzęczą monety, szeleszczą banknoty, oni zawsze pierwsi.

Tylko nie poeci. Wciąż przybywają znikąd i donikąd

niosą i w stos składają swój los niepodzielny.

 

________________________

Iwy, 27 kwietnia 2023

9 kwi 2023

Uwolnienie


 

Na martwej ścianie zawiesiłem obraz z martwą naturą.

Chcę żeby ożyła, wchodzę między ramy,

jestem po drugiej stronie jako światła promień,

sok jabłka zwilżył język

między wargami.

Czuję, jak rani.

 

Teraz powstają z martwych wszystkie rzeczy dokoła

pozostawione na ostateczny sąd.

Poruszone wiatrem gałęzie drzew

strącają krople deszczu,

ptak skrzydłem

trzepoce pieśń.

 

Nieco spopielałych ziół z granitowego moździerza

pochwycił prąd śmiałych myśli,

że wszystko stąd można jeszcze raz ‒

jak zapach ziemi ‒ wyśnić.

Śmierci się zwierzam

z pragnienia.

 


18 mar 2023

Studnia

 

Zobaczyłem jego odbicie w moich źrenicach –

blada kukła uwięziona w mrocznej studni.[1]


Jakże głęboko trzeba dotrzeć,

żeby zrozumieć własny początek?

I w jakim źródle ciało obmyć,

żeby się kurzu mitów pozbyć?

 

Więc nadal pragnę? Wody prawdy

drążą podziemne korytarze

od dnia początku, który różowiał.

Wspinałem się ‒ a jakbym schodził.

 

Na cembrowinie moje ślady

łagodnieją powoli. Każdy zadany cios

i każdy dotyk melancholii…

zatraca się bez mojej woli.

 

Światło nade mną przygasa w krąg

coraz mniejszy blady promień.

A ja nadzieję niezatapialną drążę

i prawie dosięgam wody.

 

Mój słup powietrza kurczy się

a rosną odległe wzgórza.

Czymże się stała dolina ludna i komu służę,

skoro mnie stamtąd już nikt nie woła?

 

Wielu omija moją studnię niby ułudę

a ja z niej czerpię, bo mnie wyróżnia.

Nawet w gorączce słów nie wyschnie

a spełnia się w deszczu marzeń ‒ głodna.

 

Lecz to nieprawda, że spadam bezwolnie

pośród omszałych ścian wąwozu.

Kukłą nie jestem a ptakiem wędrownym,

który pamięta powrotne drogi.

 

________________________

Warszawa, 14-18 marca 2023

 



[1] Carlos Ruiz Zafon, Gra Anioła, Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA, Warszawa 2008, s. 470