„Chłopaków da się wyciągnąć z wojny (…),
ale wojny z chłopaków już nie.” ¹
Zgasłe twarze rozpłaszczają na szybie,
tam, za ciszą, terkocą drzewa,
kląska błoto, dymy podnoszą chmurę.
Kule, zwróćcie kule im pozbawionym kul
i palców na spustach, i nocy ognistych,
i padających mężczyzn na linii.
Stało się, wywleczono z nich błony,
dziewictwo poddano obróbce,
zakotwiczono stopy w rosomakach.
Opancerzone płuca wdychają śmierć,
jej zapach przypomina glinę
rozmiękłą po zimie.
Grzeją dłonie między udami,
bo chłód dociera do palców od skroni,
odsuniętych tropi głód w bladym słońcu.
______________________________
¹ Salman Rushdie, Ziemia pod jej stopami, s. 400, Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 2001
Ilustracja: Tove Jansson
Warszawa, 22 lutego 2016
22 lut 2016
6 lut 2016
Łoże
To nie łóżko – to więcej
niż błahy nocleg, podściółka pod ciało,
dołek pod głowę,
to intymne miejsce
nieustającej wygody, schowek na niespokojne ręce.
Tutaj przebywały nieskalane madonny
Eugenia Grandet, Eleonora z Tanga i matka z Kalkuty,
tutaj nie trudno o łyk mocnej wódki,
o nocne niebo i rzecz pogańską
[rozbieranie we wnętrzu chmury
kołyska na słońce]
A było najpierw różowe, z wonią tataraku
i bezsennymi nocami. Napełnione łzą
stawało się oceanem. Teraz wydoroślało,
jest bardziej piżmowe, ścielone liśćmi jesionu,
kot drzemie, mruczy litość nad samą sobą.
Wracam w każdej chwili, gdy ziemia drży
a sztorm pcha cudzoziemskie łodzie.
Samotność, phi, [bez Prokrusta]
wyłącznie na czas określony, w miejscu nabytym
i dobrze wymoszczonym.
_____________________________
Ilustracja: Giovanni Bellini
Warszawa, 6 lutego 2016
niż błahy nocleg, podściółka pod ciało,
dołek pod głowę,
to intymne miejsce
nieustającej wygody, schowek na niespokojne ręce.
Tutaj przebywały nieskalane madonny
Eugenia Grandet, Eleonora z Tanga i matka z Kalkuty,
tutaj nie trudno o łyk mocnej wódki,
o nocne niebo i rzecz pogańską
[rozbieranie we wnętrzu chmury
kołyska na słońce]
A było najpierw różowe, z wonią tataraku
i bezsennymi nocami. Napełnione łzą
stawało się oceanem. Teraz wydoroślało,
jest bardziej piżmowe, ścielone liśćmi jesionu,
kot drzemie, mruczy litość nad samą sobą.
Wracam w każdej chwili, gdy ziemia drży
a sztorm pcha cudzoziemskie łodzie.
Samotność, phi, [bez Prokrusta]
wyłącznie na czas określony, w miejscu nabytym
i dobrze wymoszczonym.
_____________________________
Ilustracja: Giovanni Bellini
Warszawa, 6 lutego 2016
Subskrybuj:
Posty (Atom)