10 lip 2017

Jest taki dom-nieśmiertelnik w Warszawie

Przy Krakowskim
o północy skrzypią schody,
wchodzą i wschodzą
umarli poeci.

Tacy piękni, tacy młodzi!

Wyszeptują wiersze,
stąd bliżej do nieba.
Pokutują w słowach
i rodzą poemat.

Mową nieskończoną!


W oknach świec zasłona
skrywa noc liryczną
Baśki, Krzyśka i Zbyszka
Janusza, a nawet i Ryśka.

Z Hybryd i z okopów!


Terminatorom Boga
wódka zda się na nic
w domu z mocą ducha,
z poezją bez granic.

Metafory im plączą języki!


A pod Świętą Anną
umiera z tęsknoty
serce czarnej madonny
i dziewczyny złotej.

Do tych w jasnym brzasku!


__________________________
Ilustracja: Foto Monika Trochimczuk
Iwy, 8-10 lipca 2017

13 maj 2017

Niebieski mężczyzna z modrą kobietą

I po cóż mi serce, którym nie napiszę,
mięsień okryty błękitem,
z niesłyszalnym rytmem
pod dźwiękoszczelną powłoką,
podskórny bulgot krwi i szmer neuronów.

Po cóż mi serce wytrącone muzie.
Na palcach obok przechodziła z wolna,
pomimo mojego wołania.
Posiniałymi palcami
stukałem testament.

Po cóż mi serce -
zostałbym opustoszałym osierdziem,
woreczkiem kilku myśli,
nieskromnych uczynków
zapisanych na najwyższym szczeblu.

Po cóż mi serce pełnokrwistej dzieweczki
którą prząśniczka wyrwała z kądzieli,
czy żebym z zawilcem cicho się weselił
czy szedł w jej dymie
w takt żałobnej pieśni.

Po cóż mi serce z modraszką na szczycie,
jej nie zobaczycie ani mego blasku,
krople czerwone spadają jak życie
gdy z wysokim niebem
stanąłem niebieski.

__________________________
Ilustracja: Blue-Cerulean-Warbler-song-bird-on-canvas-Modern
Iwy, 13 maja 2017

12 mar 2017

Ani rozumu, ani serca

Rozleciały się umysły
po wybuchu atomowym.

Przeciągnęły liryki
za strefę demarkacyjną.

Kochanie, zrobię kawę
na twoje czytanie,
a sobie na godzinę penetracji
kontenera z osobami.

Szukam osoby tego czasu,
najmądrzejszej w całej sieć danych
i czulszej od kardiografu.

Dopiero przed chwilą w ciżbie,
w szeregach, w kolumnach,
dostrzegłem puste miejsce
bez potomka Hammurabiego.

Bez jednego na stu,
bez stu na resztę.

Gdzie jest filozof
albo poeta jak dzwon
a tu tylko śmiertelne ciało,
fajerwerk, a po nim nikły dym.

Być może nic więcej nie można dodać,
zaledwie powtórzyć, zaledwie skurczyć
co powiedziano do pół słowa.
Koniak do kawy.

__________________________
Ilustracja: Heraklit i Demokryt , Malarz flamandzki z kręgu Jordaensa
Warszawa, 12 marca 2017

26 lut 2017

Karnawał epikurejczyków

Wenecja się bawi na jawie
gdy oni pod maskami żyją w ukryciu,
żeby im ciężkiego ciosu nie zadała sława.

Zabawa jest lepsza bez wysiłku,
bez oddawania honorów znanym damom
i czcigodnym chamom.

Wokół dostojne wachlarze
i pióropusze, powłóczyste suknie,
spodnie o podwyższonym stanie, popiół.

Dużo popiołu na dnie
po wypitym winie i po grze
w chłopców i panienki.

Szparki masek wypełnione światłem
wypala się tam winorośl i chmiel,
jarzy podskórny węgiel.

Aż nadejdzie pijana noc
z podzwonnym snem,
że był karnawał.

__________________________
Ilustracja: Walter Heimig, Zajmująca opowieść
Warszawa, 26 lutego 2017

23 lut 2017

Śmierć pączka

Gdyby miał niepozorną postać
cały objęty ustami natychmiast
zniknąłby w otchłani.

Ale napuszony i wyrośnięty,
lukrem palce klei i nadzieniem
ukrytym mami.

Jego obecność-owalność bliska
i pobudzająca język miękkość
ma byt krótkotrwały.

Rozkosz podniebieniu zapewnia
odgryzanie kęsów zębami i ból
słodkich płatków róż.

Umieranie pączka dla rozkoszy
nie ma w sobie nic z tragedii,
jak unicestwianie żądzy.

__________________________
Ilustracja: Pablo Picasso, Sen
Warszawa, 23 lutego 2017

10 lut 2017

I my jesteśmy historią

Opowiadana dziś z wyłączeniem luk
w pamięci i dni świadomie zatartych.
Skrywana w sercu jak uważają poeci
a jednak zazwyczaj strzeże jej mózg.

I przepowiednie, głównie w zabawie
są światłem oddanym do żonglowania.
Jak przyszłość bez uchwytnego ciała
w chwili tej przestaje być niespełniona.

Więc cóż, nie warto po prostu konać,
gdy nie mają sensu wymyślone troski.
Bądźmy bardziej radośni i pijąc wino
wspominajmy, że było, a winnice są.

__________________________
Ilustracja: Max Barascudts - Na zdrowie
Warszawa, 10 lutego 2017

9 lut 2017

Dora Maar niezastąpiona

Dedykuję Elżbiecie Musiał,
autorce poematu To jedno


Rękawiczki w czerwone róże
i krwawą
kroplę zauważyłaś, bo on zauważył
pierwszy podniósł do oczu.

Teraz jest znacznie łatwiej cierpieć
za sztukę w ciele kobiety
niż mógłby ujawnić to samiec.

Jak to jest pokroić czyjeś życie,
odseparować nieobecne jądro i wyłożyć
na pierwszym planie? Czy warto

obnażać nieskromne
spomiędzy ud wyjmować pędzel,
żeby do ust włożyć słowo.

Zauważ, krwią nie namalujesz róż,
jedynie jesień zwiędłą
na brąz. Gaśnie kolor

zabrany nieobecnym istotom
świat jest zużyty
i kto na obrazie poczuje woń.

Bez zapachu nie ma kobiety
ani mężczyzny, choćby codziennie zabijał ją
i unieśmiertelniał.

Zadurzona w Dorze pisarka
przestaje być tajemnicą, wiemy o tym pospołu
ty współczesna i ja współczesny.

__________________________
Ilustracja: Picasso – Dora Maar z kotem i Dora Maar
Warszawa, 9 lutego 2017