3 lip 2014

Niedaleko, pod schodami


Poezja mieszka
u pludrów koczkodana,
na szczęce zgryźliwca,
w szpetnych, wąskich, zgiętych
i doczesnych.

Linia wiersza
r o z e ź l o n a rozchwiewa się, ścienia,
i ślepnie. Uzewnętrzniona
lecz nie do odczytania.

Kto, gdzie, kiedy ją począł,
odrywał słowa, sklepiał, deptał. Mył.
Dlaczego po brzegach
tak zmiękła.

Duchem ów szkielet wywleczony
z ciała, macicy pełnej.
Nogi odkażam w strumieniu światła,
nad źródłem krążę
pół-wielki pół-ubogi.

Porównuję śmierć
-------------- co dzwoni
-------------- urodzonym
ze słowem urosłym
-------------- z milczenia.


_________________________
Ilustracja: Albrecht Dürer - Study of hands and arms
Warszawa-Iwy, 1-3 lipca 2014

27 maj 2014

Poezja dnia wczorajszego ¹

























Kikut wydźwignięty z chmury. Były deszcz
rosił byłą różę, były zapach, były skurcz
zatrzymywał serce, zapierał dech.

Szliśmy tamtą drogą pod niepokojącym wzgórzem
za tamtą rzeką. Byłe motyle
strząsały świetlisty pył.

Były chwile. A ty z byłą żoną teraz
sączysz limoniadę z byłych cytryn.
Bez ryzyka, że nad Świtezią się rozpłynie.

_________________________
¹ Witold Gombrowicz, Dziennik 1953-1956, s. 86, Wydawnictwo Literacki, Kraków 1997

Ilustracja: Świtezianka
Iwy, 27 maja 2014

22 kwi 2014

Chłopcy pobili Meksykanów


Białymi pięściami, nieopodal plaży
z widokiem na bezmiar, bezkres, bezradność.
Ugięcie śniadych twarzy, namacalne wyrazy.
Razy, razy. Kostne tkanki w miękkich tkankach.
Czule. Śmielej. Czulej, skóra przy skórze.

Na dziewczętach wiatr oplatał sukienki.
Wzloty i wdzięki . Majaczy sen piękny. Udręki.
Męki, męki. Umysł wciśnięty w zapach różany.
Wędruje dłoń a nie dotyka. Próżnia somnambulika
łyka, łyka kicz. Ani kropli, ani nitki, nic.

Ulice zabijają pieszych, coraz mniej
przeciskających się ciał. Więcej blach, lakieru,
opon podnoszących asfalt do oczu. Cienie lgną
do powiek, do uszu kurz. A w chmurze wyznania,
westchnienia gęsto literowane na ekranach.

Oddajcie mi człowieka. Z tatuażem,
z krostą, nieogoloną gębą. Z ciężką piersią
podźwiganą ręką. Ściśniętą jak miąższ ust,
żebym zobaczył wypływ krwi. Strużkę żywego
oderwaną. Na język ofiarowaną o świcie.

_________________________
Ilustracja: Dziewczyna_z_dzbanem_Apoloniusz_Kędzierski
Iwy, 22 kwietnia 2014

21 maj 2013

poszukiwana


karcz
wydobyłem

szczątek dawnej świetności
i świadectwo klęski
[zwykle piękna idea umiera po kwitnieniu]

zmęczone ręce kładę na zmęczone oczy
którędy iść do błękitnej wody
na karczowisku


w nieodgadnioną istotę wskoczyć
dokąd tędy
dotrę


do ogrodu
a w ogrodzie ona siedzi
rozchyla kolana

świeży kwiat lotosu
uśmiech losu a może tylko rozsada
mojego przeznaczenia

szczerzy się trochę skromna
trochę wyuzdana czeka na pana

wszystko odłożone

do spiżarni wchodzę po kamiennych schodkach
na pamięć wybieram syrop słodki i gorzki męt
nic już się tak samo na powrót nie ułoży
już nic podobnie nie splami

a jednak mam z czego tworzyć
choćby sen z poruszonej jawy

_________________________
Napisał Grzegorz Trochimczuk
Ilustracja: Kwiat_kasztanu_w_ogrodzie_autora_foto_własne
Iwy, 1 maja 2013

14 mar 2013

wpatrzeni w najdalszy zmierzch

„(...)żebym mógł tam z nią zostać całą wieczność,
która nie byłaby zbyt długa dla nas obojga.” ¹




zatrzymaliśmy oddech
żeby nie spłoszyć czapli

nie pogubić ciepła
od splecionych dłoni

nie łzawić pod ciężarem czerwonego słońca
gdy nieme wpadało do nocnej otchłani

nie rozmazać impresji
by karmić się najczystszymi barwami

nie zachłysnąć nadmiarem fioletu
które nietoperze plamią

nie ścierpnąć w niedoczekaniu
przyszłości

kiedy łączy nas jeden zmysłowy obraz
czas przestaje istnieć

trwamy pod jedną postacią
nierozróżnialną i bez odległości


__________________
¹ Marcel Proust, Sodoma i Gomora, s. 159, Prószyński i S-ka SA, Warszawa 2004

Napisał Grzegorz Trochimczuk
Ilustracja: C_Monet_Zachod_słońca
Warszawa, 12 marca 2013

22 sty 2013

sekcja kontra błahy makijaż


„Skądże Matejce model na otwarte gęby?” ¹
























ciało
opatrzone wzrokiem

ciepły przedmiot wykrywalny w podczerwieni
kładąc t o w miękki nadfiolet - zacznie drżeć

prześliznąć liznąć ugiąć
zdmuchnąć maskujący tusz

kurz nieustannie opada na plecy
zakrywając chłonne węzły pułapki źrenic luft
którym oddycha obiekt

widzieć: akt intelektualny.
Pozór fizyczny osoby²
bałwan pojęciowy

z obrazu można wyciąć różowe lico niebieskie powieki
obrysować scyzorykiem miękisz ust
zaczekać na pierwszą krew

tymczasem chcę wgłębić miecz
rozewrzeć wszystkie prawdy utulone zakrzepłe zaschłe
podążyć neurotycznym szlakiem

[pootwierane futerały pochwy śluzy czarne skrzynki
tymczasowych śmierci wycinki w przeciągu piękne]

rozlepić dłońmi bardzo dokładnie
i sprawiedliwie oddzielić krańce
od niepowszedniości

________________________
¹ [NA „KAZANIE SKARGI” JANA MATEJKI] Cyprian Norwid poezja i dobroć wybór z utworów, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1981, s. 365
² Marcel Proust, W stronę Swanna, Prószyński i S-ka SA, Warszawa 2004

Napisał Grzegorz Trochimczuk
Ilustracja: Woman-Ironing-Pablo-Picasso
Warszawa, 22 stycznia 2013

9 sty 2013

tańczyła na palcach



























najpierw lekka - ze snu
odwinięta unoszącym powietrzem

róża rozchylając się całuje muśnięciami woni -
wionęła i ona – ruszył tramwaj¹ z Blanche

niepowstrzymane preludium życia
pas de deux fouetté i piruety – zawrót głowy

podniebny wyskok – szyja dla najdłuższych palców
jeszcze niedoświadczona

płonie płonie niebieskim ogniem
niespełniona księżniczka – komu odwagi wystarczy tknąć
...........................................................................................
szarpnie wiatr zmarszczoną firankę – tyle lat na widoku
przekwitły brzoskwinie – widzenia widzenia

pas de bourrée drobiąc w bok szara myszka tańczy
pieśń nieskończoną – blues o zmroku

skrobie pięty – niepojęta jest
łza w oku


____________________________________
¹ Tramwaj zwany pożądaniem – sztuka autorstwa Tennessee Williamsa z 1947 roku


Napisał Grzegorz Trochimczuk
Ilustracja: Henri_Matisse._Blue_Nude_IV_1952
Warszawa, 5 stycznia 2013